Blogerski Brunch w Krakowie  - Moja Relacja

Blogerski Brunch w Krakowie - Moja Relacja



Dawno, dawno temu w królewski mieście Kraków, grasował groźny smok. Wszyscy mieszkańcy chowali się w swoich domostwach. Nikt nie ośmielił się wyjść poza próg własnego domu. W tej atmosferze mężczyźni opowiadali swoim pociechom różne bajki i legendy, a kobiety jak to kobiety myślały co tu zrobić dla poprawienia swej urody?! Ziół i wszelkich maści miały pod dostatkiem, zatem każdego wieczora, przy blasku świec, robiły swoje mikstury. Tworzyły kremy i bazy, balsamy i perfumy. Każdego dnia ulepszały swoje mazidła i stały się w tym naprawdę dobre... Wszystkie wypiękniały, odmłodniały i zapragnęły pokazać się światu. Dobrze, że znalazł się jeden śmiałek, który przegnał złego smoka i uwolnił miasto z kajdan strachu. Kiedy kobiety opuściły swe domostwa i pokazały się całemu miastu, wszyscy byli jak zaczarowani. Kiedy król się o tym dowiedział, postanowił urządzić bal i zaprosić wszystkie piękne niewiasty. Były tańce i zabawy, stoły suto zasłane potrawami. Goście toczyli długie rozmowy, a król pękał z dumy, że ma tak wspaniałych poddanych. 
Postanowił, że od tego dnia, każdego roku zaprosi na bal najpiękniejsze niewiasty z całego królestwa. Czasy minęły, a tradycja trwa do dzisiaj... Kobiety nie spoczęły na laurach i nadal o siebie dbają, a kosmetyki, stały się źródłem pożądania i przemysł ten wspaniale się rozwinął. Firmy kosmetyczne, każdego dnia o nas dbają, wypuszczając na rynek nowości. Jedna z takich właśnie firm postanowiła wedle tradycji zgromadzić kobiety na Wawelu i opowiedzieć o zabiegach pielęgnacyjnych, nowościach kosmetycznych. Firma na czela z szanowną Panią Danutą Zicz zaprosiła grono blogerek do restauracji usytuowanej pod samym Wawelem- Metaforma Cafe. Wszystko brzmi iście królewsko, zobaczcie co było dalej :) 





21 sierpnia w samo południe odbył się Blogerski Brunch organizowany przez Scandia Cosmetics SA.
Patronat nad całym przedsięwzięciem objął  The Secret Soap Store.
A cudowna kawiarnio-galeria Metaforma Cafe była alternatywą dla królewskich komnat :) 



Pani Danuta Zicz, powitała nas i zaprosiła na poczęstunek :) 










Na stole, same smakołyki, tarta z czekoladą i malinami, kanapeczki, hummus, tarta z grillowanymi warzywami i z kurkami. Wszystko wyglądało pięknie i smakowało wspaniale, sam Król by się nie powstydził takiej uczty :)


Podczas, zajadania się tymi pysznościami miałyśmy kilka ciekawych prezentacji. Pierwsza z nich dotyczyła pielęgnacji dłoni i stóp, przeprowadzona przez kosmetyczki z gabinetu Dotyk Lata. Jedna z nas, miała także możliwości skorzystania z profesjonalnego manikiuru.






Kolejna prezentacja dotyczyła pielęgnacji włosów, bardzo przydatny temat, szczególnie po lecie, warto zadbać o przesuszone kosmyki, Pani Barbara Żurek, doświadczona stylistka fryzur opowiadała nam jak dbać o włosy, jak je nawilżyć i odżywić :) Prezentacja cieszyła się dużym powodzeniem :) Dostałyśmy także miłe upominki.



Kolejna prezentacja dotyczyła pielęgnacji naturalnej oraz ochronie przeciwsłonecznej. Poprowadziła ją Pani Dorota Budzyńska z Ginger Med Spa. Muszę się przyznać, że nie stosuję filtrów, ale po tej prezentacji, zamierzam kupić swój pierwszy filtr i postaram się używać go już zawsze :) 



Jako ostatnie, głos zabrały przedstawicieli organizatora naszego spotkania czyli The Secret Soap Store.
Bardzo lubię kosmetyki tej marki, musy do kąpieli są wręcz magicznym doznaniem. Zapachy tych kosmetyków są niepowtarzalne. Cieszę się,że powstają nowe sklepy z tymi perełkami :) 



Marka przygotowała dla nas miłe upominki, które już są w fazie testów :) 






A za kulisami spotkania rozmowy, ploteczki, wymiany poradami i cennymi dla naszej urody wskazówkami :) Miałam to szczęście, że podczas podróży i całego spotkania, jak i kilka godzin po, towarzyszyły mi dwie wspaniałe osoby. Kasiu, Alicjo- dziękuję Wam za ten dzień :) Czekam na kolejny podbój galerii ;) 







Ogromnie ucieszyło mnie także spotkanie z Gosią, z którą poznałam się podczas spotkania blogerek również w Krakowie :) 



Kasiu, mogę śmiało  powiedzieć, że byłaś ogromną radością tego spotkania, jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam poznać Cię osobiście. Ty moja inspiracjo :) Panie i Panowie, przedstawiam Kasię z bloga
Mineralny Świat Kasi :) 






Spotkanie było bardzo udane, mogłam dowiedzieć się czegoś nowego, odświeżyć znajomości i poznać kilka nowych fajnych dziewcząt. 
A co działo się przed i po...

Trzy nieustraszone kobiety, prawie jak Atomówki, wyruszyły na podbój Krakowa. Spacerowałyśmy nad Wisłą i nie wiedzieć czemu, wszyscy brali nas za turystki ;) Kasia, poszukiwała plastrów, po nieudanym romansie z jej mokasynami. Alicja była naszym przewodnikiem i zupełnie przypadkiem, zaprowadziła nad do drogerii ;) Spokojnie nie kupiłam dużo, bo tylko jedną maseczkę ;) 
Dotarłyśmy również  do legendarnego smoka, który złowrogo ział ogniem, ale teraz nie wzbudza już strachu, lecz sympatię turystów i blogerek :) 




Myślę, że wspaniale wypełniłyśmy tradycję Króla i będziemy częściej spotykać się u stóp Wawelu , w tak zacnym gronie :) Dziękuję organizatorom i Pani Danucie, za ogromne wyróżnienie. Do zobaczenia za rok ( mam nadzieję ;) 


Serum pod oczy Be Organic- Olej makadamia & centella

Serum pod oczy Be Organic- Olej makadamia & centella

Hej!
dzisiaj przychodzę do Was z postem kosmetycznym, tematem będzie serum pod oczy z olejem makadamia i centellą, nowej marki apteczne http://beorganic.com.pl/. Marka, ma w swoim asortymencie kilka produktów do pielęgnacji twarzy i ciała, ja jak zawsze skusiłam się na coś, co może pomóc mi zatrzymać czas :) Serum to mój ulubiony kosmetyk, wierzę w jego silne działanie, a kosmetyki pod oczy to moja słabość. Nie mogło więc być inaczej, postanowiłam przetestować serum pod oczy. Jak się sprawdziło?! Zapraszam dalej




Zacznę od opakowania, które bardzo mi się podoba. Tworzywo z którego jest wykonane, przypomina gumę, można ścisnąć buteleczkę, poza tym w dotyku jest lekko "welurowe", Bardzo fajny pomysł producentów. W opakowaniu znajduje się aż 50ml, co w przypadku produktów pod oczy jest pojemności gigantyczną. Opakowanie ma pompkę przez co aplikacja jest bardzo higieniczna,




niestety mam do tej pompki małe zastrzeżenie, być może trafiło mi się takie opakowanie, nie wiem, ale pompka wypluwa sporo serum, jest to w zasadzie ilość wystarczająca na pokrycie całej twarzy, więc z tym jest kiepsko. Postanowiłam odkręcać słoiczek i nabierać odrobinę żyłką od pompki. Wtedy ilość jest kontrolowana i nie marnuję produktu. 









Skład, wydaje mi się dobry, ale nie jestem biegła w tym temacie :) Ostatnio moja przyjaciółka stwierdziła, że sama natura, nie powstrzyma grawitacji, może coś w tym jest :) 




Konsystencja, jest bardzo przyjemna, aksamitna, serum bardzo szybko się wchłania. Jest ono dość lekkie i nie zostawia żadnego filmu. Od razu można wykonywać makijaż. Nie zauważyłam także negatywnego wpływu na makijaż. Korektor ładnie się rozprowadza i utrzymuje na swoim miejscu. Ja stosuję serum solo, ale dla osób starszych, lub z bardzo przesuszoną skórą, serum będzie stanowiło fajną bazę pod krem. Produkt w żaden sposób mnie nie podrażnił, nie spowodował łzawienia,czy pieczenia. Nie ściąga skóry, nie przesusza. Myślę, że nada się także dla osób o wrażliwej skórze.




Producent obiecuje nam:
Silnie regeneruje, nawilża i uelastycznia delikatną skórę wokół oczu. Dzięki zawartości ekstraktu z wąkroty azjatyckiej pobudza produkcję kolagenu, wzmacnia naczynia krwionośne i poprawia mikrokrążenie, pozwalając uzyskać efekt liftingu już w ciągu 1 godziny od zastosowania.



Jakie są moje odczucia względem zapewnień producenta?! 

Serum na pewno bardzo dobrze i długotrwale nawilżą okolice wokół oczu. Podczas urlopu, korzystałam z różnych zabiegów jakuzzi, kąpiele solankowe, czy sauna. Będąc jeszcze na wakacjach, zauważyłam suche placki pod oczami, nie miałam przy sobie nic silnie nawilżającego i moja skóra silnie ucierpiała. Po powrocie sięgnęłam po to serum i już po kilku dniach suche placki zniknęły. Serum na pewno odżywia i regeneruje skórę, skoro poradziło sobie z tak silnych przesuszeniem. Podzieliłam się serum z moją mamą i jest ona tak samo zadowolona jak ja. Efekt liftingu zauważyłyśmy obie, Ja w zasadzie zaraz po nałożeniu serum, mama po jakimś czasie. Im dłużej stosowany tym efekty były lepsze. Spojrzenie jest świeże, młode, zapuchnięcia znikają. Skóra jest bardzo elastyczna i jędrna, mam wrażenie, że jest też nieco gęstsza. Czuć pod palcami, że skóra jest dobrze nawilżona i jest mocno odżywiona. Moja mama jest zachwycona, bo zależy jej na efekcie liftingu i to serum je to zapewnia. Jestem bardzo zadowolona, bo kosmetyk robi to co obiecał nam producent. Pojemność jest imponująca aż 50ml produktu, starczy na wieki, a cena jest bardzo przystępna za serum zapłacimy około 45zł. Jak dla mnie bomba, nawilżenie, wygładzenie, odżywienie, zero podrażnień, czy uczucia ściągnięcia. Serum sprawdziło się na mojej cerze, ale także u kobiety dojrzałej. Myślę, że to bardzo przyjemny produkt, który faktycznie działa, a nie kosztuje majątku. Warto spróbować, jeśli lubicie dbać o okolice pod oczami 


Marina

Marina



Hej Kochane,
dzisiaj kolejna stylizacja, pogoda jeszcze nas rozpieszcza, więc korzystam i każdego dnia zakładam jakąś sukienkę. Jak wiecie jestem sukienkowa :) Dzisiejsza stylizacja, prosta i wygodna, jednakże  czuję się w niej kobieco i dobrze :) Uwielbiam paski i często kupuję ubrania w ten wzór, to klasyka, o którą staram się teraz uzupełnić moją garderobę.
Myślę, że ta sukienka z powodzeniem nada się także do jesiennych stylizacji, połączona z jeansową kataną i tenisówkami, idealnie sprawdzi się podczas weekendu za miastem.
Staram się kupować ubrania, z których można stworzyć kilka stylizacji i w każdej czuć się dobrze :) 












































Kochane, serdecznie zapraszam was na mojego Facebooka, oraz na mój świeżutki profil na Instagramie ( biszkopcik86) 


































Baza rozświetlająca od Ingrid

Baza rozświetlająca od Ingrid

Hej Kochane,
dzisiaj chciałam Wam przedstawić produkt, który za zadanie ma przedłużyć trwałość naszego makijażu, a także sprawić by nasza cera wyglądała na zdrową i wypoczętą. Jestem ogromną fanką zdrowej rozświetlonej skóry i  kupuję wszystko co daje mi taką obietnicę. Pomimo mieszanej cery, nie sięgam po matujące kremy, pudry, czy podkłady. Lubię zdrowe glow, a nie plaski mat :) Baza przywędrowała do mnie w przesyłce od marki INGRID, dostałam także podkład, z którym zaczekam do jesieni, ponieważ jest dla mnie w tej chwili zbyt jasny. Ale to dobrze wróży, ponieważ marka stworzyła podkład dla bladolicych :) Jak spisała się u mnie baza rozświetlająca?! Zapraszam dalej 




Kosmetyk przeznaczony jest dla każdego rodzaju cery. Ma  przedłużyć trwałość makijażu,  niwelować niedoskonałości skóry oraz optycznie spłycać drobne zmarszczki. Dodatkowo posiada działanie nawilżające, dzięki obecności kwasu hialuronowego.





Opakowanie bardzo przyjemne dla oka, ma też pompkę za co ogromny plus. To ułatwia dozowanie kosmetyku oraz sprzyja higienie. Pojemność 30ml, uważam, że to naprawdę duża pojemność wszak wystarczy odrobina bazy aby pokryć całą buzię. Czasami stosuje ją solo, innym razem mieszam kropelkę z ulubionych podkładem.





Baza ma bardzo przyjemną konsystencję, nie jest zbyt gęsta i toporna, ale też nie przecieka nam przez palce. Konsystencją przypomina mi mus, bardzo przyjemnie się ją nakłada i rozprowadza. Baza nie ściąga cery, nie przesusza, nie zauważyłam też zapychania, czy uczulenia. Baza ma za zadanie wygładzać i rozświetlać naszą skórę i... muszę się zgodzić z tym, że baza faktycznie sprawia, że nasza skóra wygląda na wypoczętą i pełną blasku, nie zauważyłam jednak wyraźnego efektu wygładzenia cery.




Baza ma lekko różowy kolor, widoczne są też drobinki. Jednakże po rozsmarowaniu baza staje się przezroczysta i ładnie wtapia się w skórę. Nie jest to efekt bożonarodzeniowej bombki. Tylko subtelny efekt tafli, który ja bardzo lubię. Twarz dostaje nowego życia, wygląda na wypoczętą, zrelaksowaną i zdrowszą :) Ostatnio moje cera wariuje i taka baza to świetny dodatek do makijażu. Tak jak nadmieniłam wyżej, czasami używam jej solo, a czasami dodaję do podkładu, ten efekt jest delikatniejszy jeśli ktoś nie lubi efektu rozświetlenia. Ja stosuję tę mieszankę tylko w dni, kiedy moja skóra, naturalnie bardziej się błyszczy. 




Baza rewelacyjnie ożywi skórę zmęczoną, poszarzałą i suchą. Chyba, że tak jak ja jesteście fankami rozświetlonej cery :) 




Baza ta, to fajny kosmetyk i miły dodatek w mojej toaletce. Lubię go za wydajność, wystarczy odrobina, aby pokryć ładnie cała buzię. Lubię ją za opakowanie i pompkę, to zawsze przemawia na korzyść marki. Uwielbiam nasze rodzime kosmetyki, zatem przyznaj kolejny plusik, oczywiście cena też jest bardzo przyjemna dla portfela. Za to opakowanie zapłacimy około 19zł, teraz na stronie Ingrid, kupimy ją w okazyjnej cenie  Promocja
Baza bardzo subtelnie rozświetla, jednakże jest to zauważalny efekt. Jeżeli nie lubicie takiego efektu, lub macie bardzo tłustą skórę, nie będziecie zadowolone. Ale dla osób ze skórą suchą, normalną i mieszaną sprawdzi się na pewno. To fajna opcja, po nieprzespanej nocy, trudnym tygodniu pracy, lub zawsze wtedy, kiedy chcemy wyglądać lepiej. Baza mnie nie zapchała, nie podrażniła, współgra z każdym podkładem jakiego używam. Nie roluje się, nie zostawia żadnego filmu na twarzy.
Myślę, że dla bardzo młodych osób, odrobina dodana do kremu nawilżającego, da również bardzo przyjemny efekt. Jestem zadowolona, jednakże daję mały minusik za brak wygładzenia, który już by mi się przydał ;) Nie zauważyłam także przedłużenie makijażu, ale u mnie to norma :) 




Kochane, dzisiaj postanowiłam na nowo uruchomić biszkopcikową stronkę na FB
Serdecznie Was zapraszam do polubienia mnie i obserwowania mnie na Instagramie, to także nowe dziecko, jestem tam dosłownie od kilku godzin (biszkopcik86) 
Na pasku bocznym znajdziecie ikonkę do mojego FB, zapraszam serdecznie :) 
Gąbeczka do podkładu Nanshy kontra Beauty Blender

Gąbeczka do podkładu Nanshy kontra Beauty Blender

Hej Kochane,
dzisiaj chciałam Wam przedstawić nowość w mojej toaletce, mianowicie gąbeczkę do podkładu marki Nanshy, Mam tę przyjemność, że dzięki uprzejmości firmy mogłam poznać kilka pędzli do makijażu, w przesyłce znajdowała się również gąbeczka, o której nie wiedziałam. Bardzo się ucieszyłam, bo od kiedy spróbowałam Beauty Blendera, nie potrafię bez niego żyć. Nigdy nie używałam żadnej innej gąbeczki, żadnego zamiennika słynnego BB dlatego byłam bardzo ciekawa, jak sprawdzi się ta opcja. Postanowiłam pokrótce ją Wam zaprezentować, a później zrobimy porównanie do Beauty Blendera.




To co rzuciło mi się od razu w oczy i sprawiło, że się uśmiechnęłam to oczywiście kolor. Miętowy, pistacjowy- bardzo przyjemny, letni kolorek :) 



Po drugie unikatowe zakończenie gąbeczki, widać wyraźny szpic, oraz płaskie pole, które rewelacyjnie sprawdza się przy nakładaniu korektora pod oczami :) Ponadto gąbeczka posiada spore wcięcie w talii, co pozwala na wygodne trzymanie jej podczas wykonywania makijażu :) 



Struktura gąbeczki, jest bardzo podobna jak w przypadku BB. Jest ona miękka, sprężysta i porowata, co oczywiście przemawia na jej korzyść. 


Jest dość elastyczna, ale nie tak bardzo jak jej brat. Muszę konkretnie ścisnąć ją palcami. 


Powyżej widzicie zdjęcie porównawcze dwóch gąbeczek, obie są suche. Jak widać wielkość jest niemal identyczna, jedyna różnica to unikatowe zakończenie gąbeczki Nanshy. Zielona gąbeczka jest smuklejsza, odrobinę dłuższa, ale nie są to drastyczne różnice.



Czarne jajeczko oryginalny BB jest już nieco zniszczony i lekko popękany, ale używam go już bardzo długo i miał do tego prawo :) Zielona gąbeczka póki co ma się dobrze, ale i tak uważam, żeby jej nie zniszczyć paznokciami. 


Przy pierwszej kąpieli, solidnie moczyłam gąbeczkę, Kilkukrotnie ją odciskałam i zanurzałam w wodzie, taki sam chrzest przeszedł BB. Co do szybkości nasiąkania, nie mam żadnych zażaleń, gąbeczka szybko wypija wodę i rośnie. Natomiast schnie dłużej niż BB. Wydaje mi się się, że do dlatego,że Nanshy jest nieco bardziej zbita. Gąbeczka jest też twardsza niż oryginalny BB



Po zmoczeniu gąbeczki, zwiększają swoją objętość kilkukrotnie, zielona gąbeczka traci nieco wcięcia w talii ;) Gąbeczki stają się bardziej sprężyste i miękkie. Uwielbiam wykonywać makijaże przy pomocy gąbeczek, to niesamowicie przyjemne, poza tym to miła pobudka, chłodna woda, ma wielką moc ;) Co ze strukturą gąbeczek, czy bardzo się różnią między sobą?!


Jak widzicie obie gąbeczki są porowate, na zdjęciu jednak czarna gąbeczka wydaje się bardziej chropowata, to oczywiście kwestia koloru oraz zużycia. Niemniej Nanshy nie ma wcale gładszej powierzchni. Owa porowatość to sekret tych gąbeczek, przez co makijaż wgląda bardzo naturalnie,a  czasami prawie wcale go nie widać. To oczywiście zależy od kondycji Waszej skóry i podkładu jakiego użyjecie.



MOJA OPINIA:
gąbeczka Nanshy jest miękka i sprężysta, jednak jest to inny rodzaj sprężystości, jest nieco bardziej twardsza od BB. Odbija się od twarzy, jak piłeczka :) Trzeba ją mocniej odsączać i bardziej przyciskać, żeby rozprowadziła podkład. Niemniej efekt końcowy jest identyczny jak w przypadku oryginału. Makijaż wygląda bardzo naturalnie i świeżo, zero efektu maski. Piękny idealny koloryt, zdrowy glow, to efekt, który uwielbiam :) Która gąbeczka wypija więcej podkładu? Wydaje mi się że oryginalny BB wypija nieco więcej podkładu. Dlaczego tak uważam?! Kiedy wykonuję nim makijaż nie widać praktycznie podkładu na powierzchni, a przecież ma on ciemny kolor i powinno to być dosyć widoczne. Natomiast podczas mycia,  podkład wydobywa się z wnętrza BB. W przypadku gąbeczki Nanshy, podkład mocniej osiada na jajeczku, jest on mocno widoczny i jest tego naprawdę sporo, wygląda to tak, że podkład nie wnika do wnętrza, pozostaje jedynie na powierzchni gąbeczki. Przez to łątwiej domyć mi gąbeczkę Nanshy, przy BB muszę kilkukrotnie go prać i płukać, bo kolor wciąż wydobywa się z wnętrza jajeczka. Co do szybkości wysychania, to zdecydowanie więcej czas potrzebuje zielone jajeczko, może dlatego,że jest bardziej zbite od czarnego kolegi. Podsumowując, bardzo polubiłam się z gąbeczką Nanshy, równomiernie rozprowadza podkład i korektor, nie tworzy zacieków, plam i smug. Sprawdza się w przypadku wielu podkładów, a nawet pudru sypkiego. Nie wypija nam zbyt dużo produktu przez co jest dość ekonomicznym gadżetem, bardzo łatwo i szybko się ja czyści, potrzebuje jednak sporo czasu żeby wyschnąć. Osobiście piorę gąbeczkę zaraz po skończeniu makijażu i na rano jest już sucha. To mój pierwszy zamiennik oryginalnego Beauty Blendera i muszę przyznać, że jest to naprawdę fajna opcja zastępcza, co przemawia  na jej korzyść to niewątpliwie cena , bo to zaledwie 24zł za BB musimy zapłacić około 70zl, Nie wiem ile wyniesie żywotność Nanshy, ale przy odpowiedniej pielęgnacji, myślę, że posłuży mi dość długo. Mogłabym powiedzieć, że różnice są małe, więc po co przepłacać, ale skłamałabym, Nanshy ma nieco inną strukturę i muszę się do niej przyzwyczaić na nowo, bo BB jest niezasątpiony


Copyright © 2014 Do połowy pełna... , Blogger