Vitamin C mikrodermabrazja - Eco Receptura Stara Mydlarnia


Dzisiaj słów kilka o produkcie bardzo małym, bardzo niepozornym o kuszącej nazwie i wspaniałych obietnicach. Mianowicie zaprezentuję Wam mikrodermabrazję z witaminą C  pochodzącą ze sklepu Stara Mydlarnia... Brzmi dość interesująco prawda? A czy działa? Zapraszam dalej :) 






Słów kilka od producenta: 
Idealny produkt do mikrodermabrazji twarzy na bazie surowców naturalnych posiadających Ecocert. Dobrze złuszczające mikrocząstki usuwają martwe komórki skóry, sprawiając, że cera staje się gładsza i bardziej promienna. Widocznie spłyca głębokie zmarszczki oraz usuwa przebarwienia. Dodaje skórze jaśniejszy, bardziej promienny wygląd. Poprawia strukturę i odcień skóry. Pobudza mikrokrążenie, wyrównując koloryt skóry. Przygotowuje skórę do przyjęcia składników odżywczych zawartych w kremach i maseczkach.
Pojemność 150 ml










Po ten produkt sięgnęłam po operacji, kiedy moja cera dosłownie wariowała, suche płaty, sypiąca się skóra, a potem znowu zapchana. Istny koszmar za co winię narkozę niestety... Nie wiedziałam jak sobie z tym radzić, na szczęście otrzymałam paczkę, w  której znajdował się ten mały, niepozorny "słoiczek" Jak się później  okazało mój wybawca!



Zacznę od opakowania, które jest bardzo praktyczne i higieniczne (dzięki pompce). Dzięki temu, że jest przezroczyste, możemy kontrolować zużycie produktu, za to kolejny plus. Pojemność to 150ml, a cena to 39zł. Osobiście uważam, że ta pojemność, to aż za dużo. Produkt sam w sobie jest bardzo wydajny, a niestety ważność od otwarcia to zaledwie kilka miesięcy, trzeba się zatem spieszyć :) 








ZAPACH:
bardzo mi się podoba, jest lekki i świeży, lekko cytrusowy. Kojarzy mi się z wakacjami  :) 




KONSYSTENCJA:
przypomina lekki krem, ale nie dajmy się zwieść, wewnątrz zanurzone są miliony drobinek korundu, który odpowiedzialny jest za fantastyczne złuszczanie martwego naskórka. 













MOJE WRAŻENIA:
osobiście jestem oczarowana działaniem tego produktu! Drobinek jest całą masa, są przy tym bardzo ostre dzięki temu rewelacyjnie oczyszczają  moją skórę, Pozbywają się suchych skórek, martwego naskórka, resztek kosmetyków. Odblokowują pory, rozjaśniają koloryt cery i sprawia, że kolejne etapy pielęgnacji  lepiej się wchłaniają. Po pierwszym użyciu widziałam znaczną poprawę w wyglądzie mojej szalejącej po operacji cerze. Natomiast po drugim użyciu, trwale pozbyłam się suchych skórek i zwisających z czoła płatów brrr! Produkt jest bardzo mocny i może lekko szczypać, jednak w żaden sposób mi nie zaszkodził, nie podrażnił i nie spowodował drastycznych zmian. Ja osobiście lubię mocniejsze zdzieraki, bo wtedy mam pewność, że produkt zadziałał tak jak tego oczekuję. Ten produkt nie ma SLS, parabenów i innych chemicznych cudaków, jest wydajny, jest przyjemny w używaniu i co najważniejsze jego działanie jest widoczne. Niestety trzeba się spieszyć z jego wykorzystaniem, lub kupić z kimś na pół. Planuję ponowny jego zakup w przyszłości :) 




29 komentarzy:

  1. Hmmm - zaciekawiłaś mnie tym kosmetykiem - może kiedyś skuszę się na jego zakup :)

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety od jakiegoś czasu moja skóra stała się bardzo wrażliwa i takie peelingi tylko jej szkodzą, muszę pozostać przy enzymatycznych..
    ale kiedyś lubiłam takie zdzieraki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem Ci, że aktualnie sprawdza mi się zasada im mniej tym lepiej:) moja skóra mi odpłaca

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam jeszcze takiego zdzieraka :) jak wykończe swoje peelingi to może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy kosmetyk, będę musiała kiedyś się przejść za nim do Starej Mydlarni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz by mi sie przydał, bo brak w mojej armii kosmetyków do pielegnacji, jakiegoś dobrego peelingu

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi ciekawie chociaż obawiam się że mógłby być dla mojej cery nieco zbyt ostry.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam okazji go używać ale skoro dla Ciebie okazał się wybawcą to pewnie jest wart uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo interesujące:) Może się skusze:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę się mu ważniej przyjrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jak tu pięknie :) zaciekawiłaś mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba go zakupie , prezentuje się świetnie
    Zapraszam do mnie https://marrstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że nie pokazałaś składu. Nie wiem, czy mikrodermabrazja to nie zbyt wielkie słowo, bo to peeling, prawda? Używałaś może tego z korundem od Sylveco? Ciekawa jestem, czy wypada podobnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Producenci mają brzydki zwyczaj nazywania "mikrodermabrazją" wszystkiego, co ma sobie korund. Takie peelingi rzeczywiście mocniejsze są od klasycznych na bazie np. cukru, ale nie jest to oczywiście prawdziwa mikrodermabrazja :)

      Usuń
  14. Znam ten produkt tylko z blogów i nie kusi mnie w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam korund w kosmetykach do złuszczania. Działa bardzo skutecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. mnie bardzo zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wygląda fajnie, wcześniej nie spotkałam tego kosmetyku. Wielki plus za korund! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Korund jest bardzo mocnym zdzierakiem, należy z nim uważać. Miałam kiedyś bardzo podobny produkt z Ziai i bardzo go lubiłam, teraz wole delikatniejsze peelingi.

    OdpowiedzUsuń
  19. Też lubie mocne zdzieraki, przybij piątkę:D

    OdpowiedzUsuń
  20. Mmm cudeńko godne uwagi. :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. MOJA SKÓRA JEST ZA WRAŻLIWA ŻEBY JĄ ZDZIERAĆ,STOSUJE KWAS MIGDAŁOWY JEST REWELACYJNY

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie przepadam za takim typowo cytrusowym zapach ale skoro produkt pomogl ci tak bardzo to musi być super :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Fajny produkt, mocne zdzieraki się przydają ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zainteresowałaś mnie niesamowicie tym produktem, uwielbiam kiedy drobinki porządnie oczyszczą moje skórę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię produkty które rozjaśniają skórę :) Fajnie , że jest wydajny. Myślę, że godny uwagi:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ciekawy produkt, uwielbiam witaminkę C w kosmetykach <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Fajną ma konsystencję :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Do połowy pełna... , Blogger