MONOHYBRYDOWY LAKIER DO PAZNOKCI -MANICURE Z PEEGY SAGE 1LAK

MONOHYBRYDOWY LAKIER DO PAZNOKCI -MANICURE Z PEEGY SAGE 1LAK





Zadbane dłonie są wizytówką każdej kobiety. Zawsze nas uczono, że o dłonie trzeba dbać. I ja się z tym zgadzam. Nienaganny manicure, może być przepustką do wieku drzwi. Sama staram się zawsze mieć zadbane paznokcie chociaż przyznaję nie lubię się bawić w malowanie ich. Zadziorki, odgnieciona pościel, czy zalane skórki... Ja po prostu nie mam do tego ręki. Całe szczęście, że ktoś wymyślił hybrydy i życie od razu stało się lepsze. Chociaż może nie do końca... Chcąc wykonać manicure hybrydowy, potrzebujemy bazy, lakieru i topu... To jest kosztowne i czasochłonne. Zanim te wszystkie warstwy się utwardzą... Całe szczęście marka PEGGY SAGE, stworzyła lakier monohybrydowy. Czyli po prostu lakier 3 w 1








Monohybrydowy lakier to nic innego jak 3 w 1- mamy tutaj bazę, kolor oraz top wykończeniowy. Opcja idealna, dla osób które lubią oszczędzać czas, pieniądze i przestrzeń. Mniej buteleczek z lakierami, większa harmonia w życiu. A jak wiadomo kobiety, lubią mieć duży wybór w kwestii kolorów więc to dobrze się składa, bo dzięki temu możemy mieć więcej za mniej :) 








Lakier wyposażony jest w bardzo ciekawy pędzelek, jest on lekko zaokrąglony, dość płaski dzięki czemu z łatwością docieramy pod same skórki. Lakier jest gęsty, przez co ładnie i równomiernie nakłada się na naszą płytkę. Nie rozlewa się i wystarczy jedna warstwa, aby kolor był jednolity bez nieestetycznych prześwitów. Pojemność lakieru to 10 ml, cena to około 40 zł


Kolor jaki przyszło mi testować, to piękna, głęboka i zmysłowa czerwień Pomme d'amour







Jak przebiega proces aplikacji takiego lakieru? Odbywa się to w taki sam sposób jak nakładanie zwykłej hybrydy. Z tym, że tutaj mamy wersję o wiele bardziej wygodniejszą, nie nakładamy bowiem osobno każdej warstwy. Wszystko mamy w jednym lakierze. Na odtłuszczoną płytkę nakładamy kolor i utwardzamy wszystko w lampie ledowej. 60 sekund i manikiure jest gotowy :) 







Jeżeli chodzi o lampę do paznokci obecnie testuję lampę marki Ronney. Jest to tak zwany mostek- czyli mała wersja, która idealnie sprawdzi się np: podczas wyjazdu. Jest mała i poręczna, mozemy podłączyć ją przez USB, co znacznie ułatwia sprawę. Lampa posiada 3 lampki LED o mocy 9W, czas utwardzania do 60 sekund. Zazwyczaj używam lampy o większej mocy, ale na wyjazdy i w awaryjnych sytuacjach taka lampa to wybawienia. Jest malutka i dyskretna.







Manikure hybrydowy zrewolucjonizował świat, ale lakier monohybrydowy jest jeszcze lepszym wariantem. Jeżeli nie macie dużo czasu, albo tak jak ja zdolności i cierpliwości do zabawy z paznokciami. Te lakiery będą dla Was prawdziwym wybawieniem! Kolor jest intensywny, pełny blasku, trzyma się na paznokciach w nienaruszonym stanie. Serdecznie polecam Wam wypróbowanie tych lakierów.



Znacie lakiery monohybrydowe?  A może dopiero chcecie je przetestować? 




Krakowskie Spotkanie Blogerek

Krakowskie Spotkanie Blogerek



W niedzielę 22 pażdziernika, miałam ten zaszczyt i przyjemność uczestniczyć w Krakowskim Spotkaniu Blogerek Urodowcyh. Cieszyłam się na tę okoliczność podwójnie! Po pierwsze możliwość poznania osobiście dziewcząt, które dotychczas znałam z blogów oraz Instagrama. Po drugie wizyta w Krakowie, do którego mam ogromny sentyment. Wrażeń była cała moc, notabene sami zobaczcie.











Spotkanie organizowały trzy przebojowe dziewczyny, a nawet można powiedzieć, że cztery ;) Mariola, Kasia oraz Zuza. Na miejsce spotkania, wybrały małą i klimatyczną włoską restaurację II Calzone, mieszczącą się w centrum miasta. Nikt zatem nie miał problemu, z dojazdem i odnalezieniem tego miejsca. 







W spotkaniu łącznie udział wzięło dwanaście blogerek. To fantastyczne jak bardzo można się polubić i zakolegować, mając ze sobą kontakt głównie poprzez Instagrama. Już niejednokrotnie mówiłam, że internet łączy ludzi. Sama mam wiele koleżanek blogerek, z którymi mam świetne relacje, że tak powiem prywatne:) 


Justyna z bloga http://produktnatury.blogspot.com/
Ola z bloga http://zielony-pokoik.blogspot.com/
Ania z bloga http://aneczkablog.blogspot.com/
Sabrina z bloga https://sabrina-cosmetics.blogspot.com/
Kasia z bloga http://glowlifestyle.pl/
  Lidia z bloga http://www.retromoderna.pl/
Agata z bloga https://pinklipstickmua.blogspot.com/
Ja http://biszkopcik86.blogspot.com/
Patrycja z bloga www.patabloguje.pl
Kasia z bloga http://luksuszagrosze.blogspot.com/
Zuza z bloga www.pielegnacja25plus.pl
Kobiecy Blog - www.mariolawilk.pl









Spotkanie rozpoczęło się od warsztatów z makijażu mineralnego marką Annabelle Minerals. Warsztaty poprowadziła Iza Wiśniewska, główna wizażystka marki. Przybliżyła nam wszystkie produkty marki, oraz pouczyła jak prawidłowo wykonywać makijaż przy pomocy minerałów. Sama znam te produkty i uwielbiam stosować je latem.










Kolejne warsztaty, które odbyły się podczas spotkania, to warsztaty ze zdobienia paznokci hybrydowych, przeprowadzone przez Patrycję, z bloga www.patabloguje.pl. Patrycja ma ogromny talent w tym kierunku. Patrycja przygotowała dla nas trzy wzorki, które miałyśmy odtworzyć.. No cóż jestem już pogodzona, że ja się do tego nie nadaję :) Pracowałyśmy na lakierach hybrydowych marki Kinetics 




















Warsztaty były naprawdę wspaniałym doświadczeniem. Mnóstwo radości i uśmiechu. Jedne odkrył swoje talenty, inne straciły nadzieję w to, że jakiekolwiek talent w tym kierunku przejawiają :) Niemniej, każda z nas wykonała swoje zadanie i włożyła w to całe serce 












Muszę pochwalić samą restaurację za genialne cappuccino i przepyszną pizzę wegetariańską Spotkanie było przesympatyczne, cieszę się, że mogłam w nim uczestniczyć. To wspaniała niedziela, przepełniona radością i pozytywną energią. Tego mi było trzeba :) Kobiece pogaduchy, świat kosmetyków, krakowska aura i szczypta włoskiej magii. Dziękuję również sponsorom, a tych było naprawdę wielu, pokaże Wam zawartość paczek w następnym poście :) Dziękuję i mam nadzieję do zobaczenia :* 






Zdjęcia, pożyczone od Zuzy i Patrycji 
Październikowy Shiny Box - Zadbaj o siebie

Październikowy Shiny Box - Zadbaj o siebie



Październik to miesiąc walki z nowotworem piersi. Warto pamiętać o systematycznych badaniach. Wczesna diagnoza jest połową sukcesu w walce z tą chorobą. ShinyBox nie pozostaje obojętny na ten problem i wydał pudełko Think Pink z charakterystyczną różową wstążka. Jak zawsze, otwieramy pudełko wspólnie, jest jeszcze ciepłe przed chwilką je odebrałam :) 









Zawartość październikowego boxa jest dość zróżnicowana i tak skomponowana, że przy użyciu wszystkich produktów z pudełka, możemy urządzić sobie domowe spa.










Do poczytania, jak zawsze magazyn ShinyMag, kilka inspiracji i wywiadów, dla chwili relaksu zawsze mile widziane jakieś czytadło :) 










Masło do ciała... cóż pięknie zapakowane, ma dobry skład i niebiański zapach... żebym je jeszcze miała przyjemność z używania takich produktów :) Nie lubię się smarować, ale wiem że moja mama będzie zachwycona. 








Jantar, odżywka/wcierka do włosów zniszczonych. Przyznaję, że jeszcze nigdy nie robiłam sobie takiej kuracji wzmacniającej. Niestety ostatnimi czasy moje włosy zaczęły wypadać i chyba zdecyduję się je trochę wzmocnić. 








Maska w płacie od Efektimy, to coś co kobiety lubią najbardziej. Nałożenie maski jest jak rytuał oczyszczający, po ciężkim tygodniu/dniu ta chwila dla siebie i swojej urody jest wręcz bezcenna. Jestem jej bardzo ciekawa. Maseczkowy potwór ma radochę, bo w boxie, znalazłam drugą maseczkę 










Marki Seven Heaven- maska oczyszczająca typu Peel-Off.l Lubię robić maseczkowy mix. Najpierw mocno oczyszczam, a kolejno nawilżam. Ten duet, może mi w tym mocno pomóc 









W tym pudełko, znalazłam również najnowszy katalog AVON oraz najnowsze dziecko marki, czyli płynną pomadkę do ust. Trafiłam na wersję matową i nie ukrywam cieszy mnie ten fakt. Jesień kojarzy mi się z mocnymi i wyrazistymi ustami










Nie ukrywam z kolorem też strzał w dziesiątkę, przepiękny kolor złamana czerwień, trochę jarzębinowa . Będzie ładnie rozświetlać cerę. Jestem ciekawa jak sprawdzi się w noszeniu.








Na wzmocnienie i osłodę zdrowy batonik od Ani Lewandowskiej Energy Bar. Jeszcze nie miałam okazji ich kosztować, więc jutro do kawy na pewno go zjem :) 










Na sam koniec naszego rytuału upiększającego, chwila relaksu przy blasku świec. przyznaję, że jestem łasa na nowe świeczki. Ta nie tylko pięknie się prezentuje, ale również prześlicznie pachnie.









W boxie, znajdowała się również ulotka, która ma na celu przypomnienie nam jak ważne jest samobadanie się kobiet. Szybka instrukcja wraz z ilustracjami, na pewno ułatwi tę czynność. Zadbana kobieta, to zdrowa kobieta. Pamiętajmy o tym Kochane. 





Jak oceniacie zawartość ten boxa, coś szczególnie wpadło Wam w oko?! 






EVREE - SUGAR LIPS | CUKROWY PEELING DO UST O ZAPACHU POZIOMKOWYM

EVREE - SUGAR LIPS | CUKROWY PEELING DO UST O ZAPACHU POZIOMKOWYM



Nadchodzą zimne dni a wraz z nimi problem spierzchniętych, przesuszonych ust, na których żadna pomadka nie wygląda dobrze. Warto zadbać o usta kompleksowo odżywczy balsam, pomadka ochronna, wazelina oraz peeling. To mój niezbędnik pielęgnacyjny jeżeli chodzi o moje usta. Dzięki pewnym małym nawykom nie mam problemu z przesuszonymi ustami i każda pomadka prezentuje się na nich po prostu dobrze. Do tej pory, stosowałam pomadkę peelingującą marki Sylveco, ale od kiedy na rynku pojawił się cukrowy peeling Evree (łudząco podobny do pierwszego tego typu produktu marki Lush) sięgam głównie po niego. Skusiła mnie ciekawość, chęć odmiany, kolor i oczywiście cena.











Opakowanie to mały, plastikowy słoiczek. Z łatwością zmieści się w każdej torebce, a nawet w kieszeni kurtki. Pojemność to 10 ml ale w przypadku tego produktu, to naprawdę dużo. Do jednorazowego użytku, wystarczy dosłownie odrobina produktu. Cena to około 20zł ale warto polować na promocje. 










Wewnątrz słoiczka, znajdziemy mocno różową mieszankę drobnych kryształków cukru z wazeliną z olejkiem rycynowy, olejkiem avocado oraz masłem mango. Zapach jest dość słodki, niestety na myśli przywodzi dość chemiczną poziomkę. 




















Peeling marki Evree jest dużo mocniejszy w swoim działaniu, niż wspomniana pomadka Sylveco. Kryształki peelingujące są grubsze i większe, dlatego zalecam delikatniejszy masaż ust. W celu uniknięcia jakichkolwiek podrażnień. Ja lubię mocne zdzieraki i nie przeszkadza mi to, że peeling ma tak mocne działanie. Jednakże jeżeli macie popękane usta lub bardzo wrażliwe, uważajcie ze zbyt mocnym naciskiem









Uwielbiam efekt po zastosowaniu peelingu, usta są bardzo wygładzone, dzięki kryształkom cukru i nawilżone oraz odżywione, dzięki zawartości masła i olejków. Usta stają się bardziej miękkie i jędrne a ich kolor zdecydowanie bardziej ożywiony. Usta stają się również bardziej wydatne, dzięki masażowi, który poprawia ich ukrwienie. Wystarczy odrobina peelingu, aby usta natychmiast stały się gładkie i miękkie, suche skórki znikają, a każda nawet najbardziej wymagająca pomadka prezentuje się lepiej. Na tak przygotowanych ustach, pomadka będzie także utrzymywała się znacznie dłużej. Peeling wykonuję przed pójściem spać po masażu, usuwam nadmiar chusteczką i nakładam grubą warstwą ulubionego balsam pielęgnacyjny. Stosuję go także przed nałożeniem wymagającej matowej pomadki. Mam wówczas gwarancję, że moja usta prezentują się nienagannie. Minusem może być opakowanie, które jest mało higieniczne, wolałabym aby ten peeling miał formę pomadki.


A jakie są Wasze sposoby na zadbane, gładkie usta? Używacie takich gotowych peelingów, czy wykonujecie je samodzielnie? 







RESIBO/ MULTIFUNKCYJNY PEELING DO TWARZY

RESIBO/ MULTIFUNKCYJNY PEELING DO TWARZY



Peeling, który sprawdzi się przy każdym rodzaju skóry? Nie tylko ją oczyści i wygładzi, ale także odżywi i nawilży naszą cerę. Czy istnieje produkt, który może połączyć w sobie subtelność peelingu enzymatycznego z siłą peelingu mechanicznego? Z odpowiedzią na to pytanie przyszła marka Resibo, która stworzyła multifunkcyny peeling do twarzy. Ale czy taki produkt do wszystkiego może być skuteczny? 












Multifunkcyjny peeling, skupia w sobie właściwości peelingu enzymatycznego i mechanicznego, dodatkowo można stosować go jako odżywczą maskę do twarzy. Ekstrakt z owocu papai działa złuszczająco, Trójpeptyd PerfectionPeptide P3 działa nawilżająco i wygładzająco, ma także właściwości przeciwzmarszczkowe. Białą glinka pochłania nadmiar sebum, odżywia i wygładza, koloidalna maka z owsa ma działanie łagodzące podrażnienia. 











Peeling znajduje się w typowej dla produktów Resibo kartonowej tubie i w takiej formie przechowuję go w swojej łazience. Pojemność to 75 ml a jego cena to  79 zł . Peeling ma bardzo subtelny i delikatny zapach, który nie powinien nikogo szczególnie drażnić. Konsystencja jest bogata i gęsta, przez co produkt jest bardzo wydajny. 












Peeling na raz, dwa, trzy sposoby to lubię! 
Zacznę od tego, że peelingi robię systematycznie, po Resibo sięgam dwa razy w tygodniu i jest to dla mnie optymalna częstotliwości. Peeling jest skrojony na miarę potrzeb każdej kobiety. Kiedy moja cera ma gorsze dni, pojawiają się wypryski, stosuję produkt jako peeling enzymatyczny. Kiedy potrzebuję mocnego oczyszczenia, wykonuję sobie energiczny masaż z jego użyciem. Innym jeszcze razem traktuję produkt jako maseczkę do twarzy. Przez co peeling ten to produkt wielowymiarowy i uniwersalny. Ty decydujesz jak go dzisiaj zastosować. 












Peeling zawiera w sobie ogrom dobrych i przyjaznych naszej skórze składników olej macadamia, olejk avocado, masło shea, olej słonecznika. ekstrakt z owocu papai. 










Peeling jest delikatny, ale także skuteczny. Liczne i drobne ziarenka krzemionki, wspaniale złuszczają martwy naskórek, nie podrażniając zbytnio naszej cery. Kuleczki jojoba, delikatnie i przyjemnie masują, natomiast masło i oleje zapewniają nam odżywienie i nawilżenie. Produkt nie powoduje żadnych podrażnień, zaczerwienień, alergii, czy wysypu nieprzyjaciół. Moje mieszana cera, która lubi mocne zdieraki, rozkochała się w delikatnych, aczkolwiek skutecznym peelingu. Moja mama, która jest posiadaczką cery suchej, także jest zadowolona z efektów używania tego produktu











Jakie są zatem wspomniane efekty? 
przyjemność użytkowania i skuteczność działania. To produkt multifunkcyjny, wielozadaniowy i uniwersaalny. Jest ultradelikatny, ale zarazem skuteczny. Osoby z cerą wrażliwą, suchą, naczynkową, nareszcie mają do dyspozycji produkt, który zadba o ich skórę kompleksowo. Produkt ten działa tak dobrze, że nawet w przypadku mojej mieszanej cery, zastosowanie go tylko jako peelingu enzymatycznego przynosi oczekiwany skutek. Skóra jest oczyszczona, nawilżona, przyjemnie nawilżona, a koloryt jest znacznie wyrównany. Wykonanie dodatkowo delikatnego masażu, działa rozluźniająco i poprawia ukrwienie naszej skóry. Mam wrażenie, że stosowany systematycznie zmniejsza drobne przebarwienia i znacznie rozjaśnia cerę. Resibo po raz kolejny udowodniło, że można stworzyć produkt uniwersalny i jednocześnie dopasowany do indywidualnych potrzeb każdej skóry. 








Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach, czy używałyście już ten produkt, czekam na Wasze opinie. A jeżeli jeszcze się wahacie, czy go kupić... Nie róbcie tego więcej :) 
Jesienna Wishlista- moje zakupowe plany

Jesienna Wishlista- moje zakupowe plany



Początek jesieni to idealny czas na planowanie i tworzenie list zakupowych/ prezentowych. Pierwsze pomysły świątecznych prezentów już rodzą się w głowie, spisuję je wszystkie, bo lubię mieć kilka opcji w rękawie. Sama uwielbiam tworzyć listy życzeń z produktami, które szczególnie mnie urzekły i na które mam ogromną ochotę.  Kiedy po jakimś czasie, produkty te nie zmieniają się i nadal są na liście, to dla mnie znak, że na pewno chcę to mieć :) Życzeń jest sporo, ale dałam sobie długi czas na ich realizację :) 












1. Michael Kors Sexy Ruby 
Zacznę od zapachu, wiadomo, perfumy i ja to duet idealny. A najnowsze dziecko Korsa Sexy Ruby, urzekło mnie tak mocno, że nie mogę przestać o nich myśleć... Miałam okazję nosić ten zapach na sobie i jest fantastyczny. Współgra ze mną, wspaniale się rozwija na mojej skórze i utrzymuje cały długi dzień. To najlepszy zapach w kolekcji, ponadto flakon jest piękny i tak świąteczny, że trudno sobie go odmówić :)  





2. Podkład do twarzy Shiseido Synchro Skin 
Uwielbiam testować i zmieniać podkłady, obecnie na moim celowniku, znajduje się podkład Shiseido Synchro Skin  To podkład o naturalnym wykończeniu i przedłużonej trwałości, czyli teoretycznie powinien współgrać z moją mieszaną cerą. Czytałam tyle pozytywnych opinii, że ostatecznie chyba dam się namówić. 






3. Obrotowa szczotka do włosów 
Mam włosy puszące, które w okresie jesień-zima nie wyglądają najlepiej. Moja fryzjerka poleciła mi szczotkę obrotową, która wygładza łuski włosów, lekko stylizuje włosy i nadaje im połysk. Nie mam cierpliwości do używania szczotki i suszarki, dlatego obrotowa szczotka, wydaje mi się, najlepszym pomysłem w tej kwestii. Liczę na efekt lśniących i gładkich włosów, przy okazji nadam kształt mojej fryzurze. Przymierzam się do zrobienia grzywki i wycieniowaniu końcówek, szczotka może okazać się pomocna. Duży wybór takich szczotek, znalazłam w sklepie www.iperfumy.pl i chyba ostatecznie tam dokonam zakupu 




4. Ceramiczne kolczyki
Uwielbiam biżuterię, noszę ją każdego dnia. Dopasowuję do okazji, ubioru i humoru. W mojej szkatułce brakuje mi biżuterii ceramicznej. Połączenie srebra, cyrkonii oraz ceramiki, niezwykle mi się podoba. Myślę. że takie kolczyki będą wspaniale uzupełniały moją garderobę. 






5. Zegarek Lorus 
Mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą....Ale co zrobić kiedy jest się miłośniczką zegarków marki Lorus. Mam już trzy zegarki tej marki, ale... nie przeszkadza mi to w zakupie kolejnego. Tym razem chcę postawić na klasykę i minimalizm. Skórzany pasek i czarny cyferblat, model tak uniwersalny, że będzie pasował do każdej stylizacji przez wiele długich lat. 




Jak wygląda Wasza jesienna wishlista? Czy Wy również tworzycie takie palny i listy zakupowe?



Średnioporowate włosy moje - Maska Anven w akcji

Średnioporowate włosy moje - Maska Anven w akcji



Cześć mam na imię Karolina i mam średnioporowate włosy. To takich wniosków doszłam już jakiś czas temu bacznie obserwując swoje włosy. Metodą prób i błędów sięgałam po różne odżywki i maski, a także wszelkie olejki do  pielęgnacji. Po jednych widziałam pozytywne efekty, po innych niechciany puch. Przez kilka lat skłaniałam się ku naturalnej pielęgnacji, co oczywiście przekładało się na wygląd moich włosów. Kiedy raz zgrzeszyłam, dalej już samo poleciało... To trochę jak z dietą, jeden trójkącik pizzy i nawet nie wiesz, kiedy masz 5 kg nadwyżki. Podobnie było w moim przypadku, kiedy włosy wyglądały już bardzo źle, zadziałałam ekspresowo i sięgnęłam po profesjonalne kosmetyki, które oczywiście uporały się z tym. Ale niesmak porzucenia bardziej naturalnych sposobów pozostał. Z pomocą przyszedł mi sklep Kopalnia Zdrowia, który wysłał mi do testów maskę, stworzoną z myślą o moich włosach, czyli maskę Winogrona i Keratyna dla włosów średnioporowatrych od Anven.










Czym charakteryzują się włosy średnioporowate? To tak naprawdę mieszanka włosów niskoporowatych i wysokoporowatych. To włosy pozornie zdrowe i mocne, ale poprzez nieodpowiednią pielęgnacje, stres, palące słońce, stylizacje i koloryzację, można szybko się zniszczyć. Moje włosy są ciężkie, grube, bardzo długo schną, lekko się puszą i nie reagują na żadną stylizację. Są proste, koniec, kropka... Mają dużą objętość, od nasady są normalne, na długości przesuszone, czasami rozdwajają mi się końcówki. Są dni, że wyglądają gładko i zdrowo, innym razem są spuszone i matowe... Kapryśne jak pogoda :)










Maska ANVEN, szybko stała się hitem blogosfery, wszak to nasza koleżanka po fachu, nasze włosowe guru. Często czytałam porady i wskazówki na jej blogu, tak zaczęłam olejować swoje włosy, szkoda tylko, że przestałam... Na szczęście pewne kwestie da się w życiu naprawić i właśnie to postanowiłam zrobić. 










Maska, zamknięta jest w płaskim, plastikowym słoiczku o pojemności 200 ml cena to 39,99 Na pierwszy rzut oka, uznałam, że to mało jak na moje długie i gęste włosy i pewnie maska skończy mi się po trzech użyciach., Nic bardziej mylnego. Maska ma bardzo bogatą konsystencję, jest wręcz jak masło. Wystarczy jej niewielka ilość, aby pokryć włosy. Maska, trzyma się włosów, nie spływa z nich, co jest ogromnym plusem. Nakładam ją od połowy długości włosów i trzymam na głowie około 30 min Ale efekt 15 min czyli powiedzmy roboczo ekspresowy, też przynosi oczekiwane rezultaty. Zapach jest bardzo delikatny i przyjemny, troszkę męski, ale naprawdę nie jest męczący i uciążliwy 














Maska ma bardzo przemyślany skład, który robi na moich włosach małe cuda :) 







Maska jest dość dobrze nawilżająca, dzięki zawartości aloesu, zawiera także keratynę i jedwab, czyli białka, ale w moim przypadku proteiny dobrze się sprawdzają. Oczywiście jeżeli dbam o zachowanie proporcji, Kiedyś zdarzyło mi się przeproteinować włosy i to był czysty koszmar! Ponadto olejek winogronowy i krzemionkę. 











Efekty: Zacznę od tego, żeby nakładać maskę od połowy włosów i pamiętać, aby nie wychodzić z nią wyżej w przeciwnym wypadku może mocno "przyklepać" naszą czuprynę. Maska bowiem silnie wygładza i dyscyplinuje włosy. Wspaniale dociąża włosy, przez co mniej się puszą. Stają się lejące i sypkie, są miękkie i pełne zdrowego blasku. To jest efekt wow!!!! Włosy wyglądają na zdrowe, są jak tafla, sama nie mogłam przestać ich odtykać i na nie patrzeć. Wystarczyło nałożyć maskę na pół godziny, aby cieszyć się takim efektem. Maskę nakładam raz w tygodniu, po pierwsze nie chcę aby ten efekt zniknął, chcę aby był możliwy do powtórzenia za każdym razem :) Boje się, że włosy się przyzwyczają do tego dobra :) Po drugie po prostu ją oszczędzam :) Używam jej zawsze wtedy kiedy chcę osiągnąć efekt wow, ale wtedy kiedy widzę, że coś złego się dzieje i włosy zaczynają się puszyć, matowieją i stają się suche w dotyku. Jedna aplikacja i wszystko staje się gładkie i lśniące. To maska dla włosów gęstych, puszących i suchych. Takich które potrzebują dociążenia. Włosy cienkie z pewnością byłyby przyklapnięte i obciążone zbyt mocno. Jestem absolutnie oczarowana efektem jaki daje i z pewnością będzie moim stałym bywalcem. Maska jest wydajna poprze gęstą konsystencję, co pozwala mi na kilka kuracji upiększających. Jeżeli macie włosy podobne do moich, będziecie zadowolone. Efekt gładkich, lejących się włosów, bez zbędnego puchu i suchych końcówek. 






Pielęgnacja twarzy z Elixir Jeunesse Yves Rocher - STOP zanieczyszczaniu Twojej skóry

Pielęgnacja twarzy z Elixir Jeunesse Yves Rocher - STOP zanieczyszczaniu Twojej skóry



Miejskie życie oferuje nam wiele możliwości, kusi swoim industrialnym majestatem. Życie jest szybkie, jest pełne wrażeń i nieograniczonych możliwości. Kusi nas każdego wieczora, niczym zakazany owoc, obiecuje spełnienie marzeń i wieczną zabawę.. Miejskie życie tak ekscytujące i tak bardzo nieprzyjazne. Zanieczyszczenie środowiska ma bowiem ogromny wpływ na wygląd i kondycję naszej skóry. Warto z tym walczyć przemyślaną pielęgnacją z odpowiednio dobranymi składnikami aktywnymi. Marka Yves Rocher, wyszła na przeciw współczesnej kobiecie i stworzyła linię sześciu produktów Elixir Jeunesse, która za zadanie ma walkę ze stresem oksydacyjnym, oraz skutkami zanieczyszczenia powietrza. Impulsem do stworzenia tej serii, była roślina aphloli, która naturalnie występuje na Madagaskarze. Roślina ta ma ogromną zdolność do regeneracji i jest niezwykle odporna na działanie czynników środowiskowych. Wyciąg z tej rośliny, znajdziemy w całej serii Jeunesse, która ma przeciwdziałać skutkom czynników zewnętrznych na naszą skórę poprzez wzmocnienie i regeneracje.. Obietnice są zacne, a jak z działaniem? 








Zacznę od szaty graficznej, która całkowicie skradła moje serce. Szklane, ciężkie słoiczki dodają elegancki i plastikowe flakony wykonane w 25% z plastiku z recyklingu. Wszystko uszyte na miarę, każdy detal jest przemyślany i spójny. Zapach to kolejny plus tej serii lekki, świeży nieco roślinny, ale jednocześnie kobiecy.










Zacznę od demakijażu, czyli od gęstego żelu micelarnego, który dzięki swojej konsystencji jest niezwykle wydajnym produktem. Wystarczy odrobina naniesiona na płatek kosmetyczny, aby usunąć zanieczyszczenia i makijaż. Żel jest niezwykle delikatny nie podrażnia moich wrażliwych i na tę chwile przesuszonych oczu. Domywa z łatwością cały makijaż w tym eyeliner i maskarę. Nie zostawia na oku efektu mgły, ani tłustej warstwy. Nie powoduje łzawienia i pieczenia. Jest lekki i kojący. Daje uczucie odświeżenia, nie ściąga cery, wręcz delikatnie ją nawilża. Używam go także jako emulsji pod krem, dzięki temu nakładany krem lepiej i szybciej się wchłania. Krem działa jak okluzja i składniki aktywne zawarte w żelu mogą wniknąć głębiej w skórę. Taka moja zabawa z żelami/tonikami/ esencjami w ostatnim czasie, bardzo dobrze sprawdza mi się taka aplikacja :) 








Krem pod oczy, a właściwie Roll-on niwelujący oznaki zmęczenia. Początkowo sprawił, że na plecach pojawiły się dreszcze ekscytacji. Kocham produkty pod oczy, a wizja mikro masażu wykonywana rano, brzmiała niezwykle kusząco. Krem wyposażony jest w specjalny aplikator z trzema wypustkami masującymi








chłodne kuleczki, masując, wypracowując warstwę kremu w skórę. Jest to bardzo przyjemne pobudzające uczucie. Co więcej jest to bardzo sprawa, przy bardzo zmęczonym i opuchniętym oku. Dwie minuty masażu, potrafią wiele w tej kwestii zdziałać. Faktycznie krem, ma wpływ na zasinienia i opuchliznę, ale uważam, że to także spora zasługa aplikatora i masażu. Krem jest lekki i szybko się wchłania, dosyć szybko zauważyłam, że skóra staje się bardziej napięta i miękka. W dotyku jest bardzo delikatna i mam wrażenie, że lekko "naciągnięta" w dobrym tego słowa znaczeniu. Podoba mi się ten efekt, ale krem ten nie nawilża dostatecznie dobrze w momencie w którym mam mocno przesuszoną okolice pod oczami. Na chwilę obecną potrzebuję bogatszych konsystencji. Krem mnie nie uczulił i nie podrażnił, myślę że to dobry krem pod makijaż i na dzień dobry po ciężkiej nocy :) 









Poranna pielęgnacja twarzy to krem restrukturyzujący, o niezwykle przyjemnej konsystencji kremu- żelu. Jest o tyle ciekawy, że wchłania się w mgnieniu oka i zostawia na skórze lekki mat. W przypadku mojej mieszanej cery, sprawdza się wspaniale. Jest to krem- baza, który świetnie sprawdzi się także pod makijaż. Nawilża skórę i zabezpiecza ją przed szkodliwymi czynnikami. Skóra jest nawilżona, wygładzona i przyjemna w dotyku. Krem jest delikatny, ale skuteczny, moja mieszana skóra, nie jest ani nadmiernie przetłuszczona w strefie T, ani wysuszona. Krem nie zapycha porów i nie powoduje wysypu nieprzyjaciół. Bardzo się z nim polubiłam i z ogromną przyjemnością sięgam po niego każdego ranka. 














Kolejny produkt Elixir Jeunesse to krem-maska niwelujący zmęczenie na noc. I tutaj mamy już cięższy kaliber, ale krem-maska zobowiązuje do użycia bogatszej i gęstszej formuły. Nie inaczej jest w przypadku tego kremu. Nocna formuła, wchłania się dłużej, znacznie dłużej... Polecam, nakładać go kilka godzin przed snem. Dzięki temu damy czas, aby produkt wchłonął się w naszą skórę, a nie zniknął wtarty w poduszkę.  Obawiałam się nieco, że taka bogata maska, zostawiona na całą noc może mocno obciążyć moją cerę. Nic takiego nie zaobserwowałam, natomiast zobaczyłam dużą różnicę w kondycji mojej skóry. Nie wiem jak to jest możliwe, ale moja skóra rano, wygląda po prostu na wyspaną. Chociaż nie sypiam od jakiegoś czasu najlepiej... Ponadto po operacji, moja cera bardzo się zmieniła i dopiero teraz widzę, że wraca do siebie. Sądzę, że w dużej mierze to zasługa tego kremu. Rano twarz wygląda na wypoczętą, jest nawilżona, dotleniona, mam wrażenie, że jest gęstsza i bardziej sprężysta. Poprawił się koloryt i skóra stała się bardziej promienna. To zdecydowanie mój największy ulubienic z tej całej zielonej gromadki.













Produkty Yves Rocher, stosuję od niedawna, ale chyba zaczynam rozumieć jej fenomen i to jak wiele Polek sięga po te kosmetyki. Mam wrażenie, że ta seria jest skrojona na miarę naszych potrzeb. Kobiet żyjących w ciągłym biegu, zajmujących się domem, dziećmi i karierą. Mamy tutaj kompleksową pielęgnację, która jest delikatna i bezpieczna,ale jednocześnie skuteczna. Zmęczenie i niewyspanie- użyj Roll-on. Stres zrób sobie wieczór dla siebie z książką i kremem-maską. Elixir Jeunesse to lekarstwo na nasze kobiece dolegliwości :)






Marka Yver Rocher, bazuje na naturalnych składnikach i unikalnych formułach. W gamie Elixir Jeunesse, znajdziemy ponadto podwójną esencję, oraz maseczkę błyskawicznie detoksukującą. Kosmetyki nie zawierają oleju mineralnego, silikonów oraz parabenów. A opakowania, poddawane są recyklingowi. Nie muszę wspominać, że gratisy do zakupów, także robią wrażenie :)  


Znacie kosmetyki z tej serii, który kusi Was najmocniej? I koniecznie dajcie mi znać, co jeszcze powinnam przetestować z marki Yves Rocher :) 







Copyright © 2014 Do połowy pełna... , Blogger